środa, 1 kwietnia 2015

Londyn again:)

Stolica błądziła w naszych myślach od grudnia, czyli od naszej pierwszej wycieczki do Londynu. I chociaż nie planowaliśmy tak szybko tam powrócic, to życie napisało za nas inny scenariusz, a my chętnie z niego skorzystaliśmy. 
Tym razem nasza wyprawa wiązała się głównie z wizytą w Konsulacie. Przy okazji mogę dać wam kilka rad z tym związanych:
1. Kiedy już zabukujecie wizytę w Konsulacie, pamietajcie o wydrukowaniu potwierdzenia spotkania, który dostaniecie na emaila. Doczytajcie również na stronie Instytucji, jakie dokumenty powinniście ze sobą wziąć, oraz jaką kwote z was zedrą. Ja nie zrozumiałam i okazało się, ze musieliśmy zapłacić dwa razy wiecej. Nie wzięlam też jednego dokumentu o którym myślałam ale nie byl on uwzględniony w spisie papierów potrzebnych na tą wizytę.

2. Jeżeli planujecie wjechać do centrum Londynu w dni powszednie, pamiętajcie o opłacie Congestion charge, która wynosi 11,50f. Opłata została wprowadzona przez burmistrza Londynu w 2003r, w celu rozładowania korków. No cóz, zwykłych samochodów jest rzeczywiście niewiele, za to autobusów i taxówek jest od zarąbania. Jak wjeżdżacie do centrum liczcie się również z tym, że przydałaby wam się taśma klejąca do sklejenia ust kierowcy. Dawno Piter tak dużo nie bluzgał, jak podczas tej podróży. Londyńscy kierowcy kierują się zasadą, kto pierwszy ten lepszy.

3. Jesteśmy w centrum, teraz co? Szukamy parkingu albo parkujemy poza centrum i poruszamy się metrem. Ale jak ktoś przyjeżdża z dzieckiem, nie zna Londynu, wybiera raczej parking.  Ta opcja jest chorendalnie droga, ponieważ parkingi w pobliżu Konsulatu kosztuja nawet ponad 30f. zazwyczaj też, trzeba opłacić cały dzień. Mi udało się znaleźć, najtańszy parking, tanie parkowanie. Polecam, chociaż miejcie na uwadze, dokladny czas, gdyż każda kolejna minuta, następnej godziny, liczy się jak pełna godzina. Cena? 2,50f za godzine.

4. Jeżeli jestescie wcześniej, przejdzie się szybciutko nad Tamizą, dochodząc do Polskiego Konsulatu, nie traćcie czasu na zwiedzanie, gdyż jak dobrze pójdzie, to może przyjmą was wcześniej, a jak źle, to i tak bedziecie musieli odczekać z dwie godziny, tak jak my. W tym nudnym czasie, Domiś umilał nam czas swoją obecnością opowiadając anegdoty o ludziach znajdujących się obok . Tym sposobem, komentował każdą osobę wychodzącą z toalety: Cista Pani/Pan (czysta Pani/Pan), Pani am jabuśko, pisiu, pisiu (Pani w okienku podjada jabłko, ponieważ od rana nie miała czasu nic zjeść i wypełnia mamie dokumenty), Kopa znowu!!! (ściema). I tak w kółeczko. Przy okazji zjadł chyba większość zapasów, które biedna matka wzięła na cały dzień podróży.

5. Po wyjście z urzędu, mozna powrócić nad Tamizę i szybkim krokiem zrobić 2,5 godzinny spacer w 1,5 godziny. Dominik ma faze  biegania więc poza wózkiem, ciągnął P. byleby szybciej dobiec do, tylko jemu znanego celu.  Promenada nad Tamizą jest piękna, ogrody juz zachwycały bujną przyrodą i mnóstwem kwiatów. Dzikie tłumy turystów, aparaty, Big Ben, Opactwo, Pałac, Trafalgare Square i udało nam się to wszystko zobaczyć w tak krótkim czasie. Ból nóg czułam jeszcze dwa dni później.

6. Podczas wyjazdu z Centrum, upewnijcie się, ze macie pusty pęcherz, dużo czasu, jedzenia i napojów, a także naładowaną nawigacje, która nie poprowadzi was w najciemniejsze zaułki Londyńskich ulic. 

Miłego zwiedzania!!!:)





































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)