niedziela, 22 lutego 2015

Post urodzinowy_ Dwa lata skończone:)

 Czas szybko mija? Zdecydowanie. Dwa lata zlecialy, dwa bardzo szcześliwe lata, pelne momentów, które będziemy pamiętać do końca życia. Dominik potrafi już wszystko to, co każdy dobrze rozwijający się dwulatek powinien umieć.
Zdania buduje, coraz dłuższe z dnia na dzień. Coraz więcej prostych zamienników, zamienia na normalne słowa. Jest sprytniejszy, zwinniejszy i cwańszy, z dnia na dzień bardziej i bardziej. Uwilbia męczyć naszego kota i chociaż na początku martwiłam sie, ze będzie chodził często podrapany, to teraz widzę, że Donek jest złośliwy i lubi być w wiecznej walce z naszym mniejszym domownikiem. Donek pięknie słucha co się do niego mówi, zazwyczaj wykonuje polecenia, coraz lepiej śpi w nocy, no i je! Znalazłam sposób na mojego niejadka: Kotlety warzywne, sam też powoli wraca do swoich ulubionych produktów z przeszłości i chętniej poznaje nowe smaki. Taki okres chyba, musimy go po prostu przetrwać. Jego bunt dwulatka odbył sie bez większych nerwów (no oprócz tego jedzenia). 
Wczoraj zaś, młody przeżył swoją pierwszą poważna imprezę urodzinowa. Z racji podwójnej dawki gości, sto lat miał śpiewane dwa razy. Dwa razy dmuchal tez świeczkę, w sumie też jadl dwa różne torty i jadł wszystko to, czego normalnie nie jada.  Jestem w szoku, że wieczór nie zakończył się wymiotami, bo dziecko nasze, pożarło  wszystko, co zmuliło by normalnego człowieka. Zolądek ma chyba po mnie:). Co byście sami powiedzieli na takie połączenie w ciągu czterech godzin: Parówki, kiełbasa, sernik, rodzynki, banan, tort, paluszki, a na końcu mleko? Oczywiście prezenty tez dostał przepiękne i ma teraz tego tyle, że spokojnie małe przewdszkole mozemy zakładać.
 Dostał też pierwszy tort z jego ulubionymi postaciami,a  wyraz na jego twarzy po zobaczeniu go był najcudowniejszym widokiem w ciągu tego dnia;) Nie będę truła więcej, po prostu wam pokażę. Dziękujemy wszystkim osobom, które mogły byc z nami w tym dniu, oraz tym które były myślami przy nas i cieszyły sie równie mocno jak my z tej okazji:).

Rara, świnka Peppa, myszka Miki

O Fjytka!

Balon dziadziu!



Daj Pawku! (parówka)















Mamy kolegę:)





















czwartek, 5 lutego 2015

Trochę szarości w życiu codziennym

 Krzyki, płacze, zgrzytanie zebów, chęć wyrwania wszytskich włosów z głowy, to są uczucia, które towarzyszą mi na codzień.  Przy zwykłych czynnosciach, a nawet podczas spania, dlaczego? Ponieważ chociaż mam najcudowniejsze dziecko na świecie,  mam również bunt dwu latka, od jakiś dwóch lat. Mam nieprzespane noce- nadal, pobudki po dziesięć razy na noc, krzyk, wymuszanie, obowiązkowe trzymanie za rączkę, kopanie w twarz i brak snu między 12, a 6 rano. Śpię za to do 8-9, fajnie co?
 Dodatkowo, moje dziecko zamienia sie w komika podczas popołudniowych posiłków i odstawia mi istny cyrk, który nie do końca przypada mi do gustu. Momentami nie wiem już co mam robić, kiedy młody chodzi po domu, mówi, że jest głodny, a na każdą podstawioną pod nos rzecz, krzywi się jakby to było co najmniej kocie gó...o. Dominik będziesz jadł: Tak ( do momentu zobaczenia co ma na talerzu),  Wczoraj dla  przykładu, w pierwszej kolejności dostał makaron z sosem szpinakowym, prawie na niego zwymiotował a nawet nie spróbował, Za pół godziny dostał naleśniki, no bo dziecko głodne, jadł je 45 minut, zrobił przy tym 10 podejść do nich, wyjadł połowe farszu, reszta zostala na talerzu bądź na podłodze. No dobra, dziecko nadal głodne, za kolejną godzinę pytam się, czy chce zupę: Tak. Ok, zupa była dobra i zjadł ale samo rzadkie, jakikolwiek paproch na łyżce a  całość ladowała na bluzce. Dziecko nadal głodne. Cichaczem podstawiłam mu ten sam makaron co wcześniej i dałam widelec. ZJADŁ!!! Jeszcze dokładke mu dawałam. W między czasie musialam krzyknąć, prawie się popłakać, zdenerwować, a na końcu po prostu wyjść. Nie mam sposobu na mojego niejadka. On kiedyś jadł wszystko, a teraz mam olbrzymi problem, zeby coś pogryzł i przełknął, bo wszystko wypluwa. Nie chce jeść owoców i warzyw, nie chce makaronu, ziemniaków, kasz i ryżu, kotletów (tylko pulpety z indyka), nie chce owoców świerzych, tylko te ze słoika, gotowane,blendowane, zasmażane, nie chce nic. Prośby, groźby, szantaże, że kot zje, że my zjemy, że bajka się skończy, no nic. Jedynie kasza, mleko, kanapki i parówki:)
 Jak znajde sposób na jego nie jedzenie to dam wam znać:). Narazie potrzebuje dużo cierpliwości, oby do lata:) MOże wtedy coś się zmieni:).






















Szalony Boniek