poniedziałek, 7 lipca 2014

szesnaście i pół msc za nami!

Straciłam wenę do pisania. JUż dawno temu ale dopiero niedawno to zrozumiałam. Ostatnio ciągle tylko żyje myślą o POlsce. Kiedy wrócimy? jak nam się zycie ułozy? Czy będziemy kolejną para wiecznie latających ptaków? W lecie jest najgorzej. Wszyscy dodają wpisy o moich ukochanych jeziorach, rejonach, wycieczkach po pieknej Polsce, a ja siedzę w budynku z czerwonej cegły, z zabetonowanym ogródkiem 3X6 i ciągłą myślą o ucieczce stąd. Kornwalia bardzo nam pomogła ale na dłuższą mętę to się nie sprawdzi. Powoli zaczynamy myśleć o jakichś konkretnych celach, wytyczać je sobie oraz realizować.  
Donuś skończył 16 msc  już jakiś czas temu i bardzo dużo się zmieniło w ciągu ostatniego czasu. Powoli uczymy się schodzić ze schodów (wchodzenie ma opanowane już od dawna), nauka samodzielnego jedzenie, tez nam dobrze idzie. Dominik sam wyciąga ręce do lyżeczki czy widelca, próbuje nabierać i celować do buziaka. Celowanie świetnie mu wychodzi, gorzej z nabieraniem:).
Młody pokochał też piasek (po kornwalijskich plażach) i nadal jest śmieciarzem. Smoczek w naszym przypadku jest obowiązkiem na spacerze, bez niego nie mozemy go puścic na ziemię bo wszystko co znajdzie, zaraz ląduje w buziaku. Poszukiwanie śmieci oraz gadatliwość jest definitywnie odziedziczona po babci Zosi. Czasami młodemu buzia się nei zamyka tak intensywnie tłumaczy i gestykuluje rękami. Po chwili chwyta za telefon  żeby zadzwonic do zleceniodawców i opierniczyć ich za brak realizacji wytyczonych cełów. Wszak to mały Pan Prezes. Pyskować też lubi, zrzuci coś macha ręką i krzyczy :no coś Ty zrobił! Nonono, nie wolno tak robić!. Oczywiście żartuje, z  całości jest zrozumiałe tylko nonono albo BaBach. Mycie zębów idzie nam coraz lepiej, znaczy mi idzie coraz lepiej bo Pan prezes łaskawie pozwala poszorować swoje piękne zęby. Dominik jest zdecydowanie, grzecznym ale głośnym dzieckiem. Pełnym energii i bardzo ufnym. POdchodzi do każdego i zaczepia po swojemu kiwając główka i krzycząc: heja! Ze szczerym uśmiechem na twarzy. Nawet największe ponuraki nie zostają na to obojętne.  Oczywiście mamy też cięższe okresy, związane z jedzeniem. Dominik nie chce jest obiadków, chyba ze te ze słoiczka, a słoiki są zarezerwowane tylko na weekendy. Na tygodniu dwoje się i troje eby chociaż pięć łyżek obiadu skubnał i wciął mięso z warzywami. niesttey tylko czyste zupy ostatnio przechodzą. Jak się doda zbyt dużo składników (poza marchewką albo makaronem) to wszystko ląduje na śliniaku. Ale marchewki mógłby jeść tonami. Jedyny plus tego niejadztwa:).Miesiac temu założyłam Domiśkowy pamietnik, w którym pisuje wszystkie jego nowe umijętności, kiedyś bedzie cudowna pamiątka. Byliśmy też pierwszy raz u fryzjera i zostałam zaszokowana grzeczną postawą syna. Tak jak mu Pani głowę ułożyła i delikatnie przytrzymała tak on siedział. nawet nie drgnął. Na końcu Pani powiedziała: Proszę przyjść za 1,5 msc na podcięcie i nie obcinać więcej włosów po swojemu!:))). To mnie rozbawiło haha.
Dodaje kilka zdjęć Naszego chłopaka i wiewiór z Parku koło Notthingham, gdzie jelenie biegają luzem wśród spacerujacych ludzi.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)