czwartek, 12 grudnia 2013

Jak to z tymi prezentami jest

Zbliżają się Święta, czas spokoju, pogody ducha, bliskości, zapachu choinki, dwunastu potraw i... prezentów oczywiście. W tym temacie staram sie być perfekcjonistką. Nie zawsze mi się to udaje ale Anglia mnie rozkreciła i wznieciła iskre która coraz mocniej sie tli. Nigdy nie miałam pieniędzy na prezenty dla innych. Zawsze musiałam kombinować i rozdzielać wlos na czworo, żeby tylko najbliźsi dostali jakikolwiek upominek ode mnie. Radość z dawania jest naprawdę duża, a obserwowanie emocji , które pojawiają sie podczas rozpakowywania upominków jest bezcenna. 
Od kiedy mieszkamy w UK, a moje dochody nieco sie powiększyły, zaczęłam przykładać większą wagę do tego, co komu daję. Nie powiem, Piotrek jest moim najcięższym "orzechem do zgryzienia". Muszę uważnie słuchać jego wypowiedzi do pół roku przed wybraną okazją, żeby móc cokolwiek kupić. A najlepsze jest to, że zawsze cieszy się z tych pierdół traktowanych przeze mnie jako dodatki do głównego BUM (np. kubek, ciapy, opaska na oczy do spania).
Wydaje mi się, że w tym temacie, tylko pierwszy prezent dany na mikołajki 2011 był nietrafiony. Znaliśmy się dopiero 3 miesiące i pomimo codziennych, wielogodzinnych rozmów nie udało mi się dojść do perfekcji.  
W Anglii też, zakochałam sie po uszy w kartkach. Tutaj jest to tradycja, do której przykłada sie ogromną wagę i bardzo chętnie się jej poddałam. Uwielbiam kartki, na każdą okazję i sa dla mnie nawet ważniejsze od samego prezentu. Każda jest przeze mnie szczególnie traktowana. Każda wiąże sie z osobą, która ją dostanie (przynajmniej wg. mnie) i w każdej są dopisane moje słowa, nad którymi czasami muszę długo myśleć.  Tegoroczne zostały już kupione, wypełnione oraz włożone do kopert. Nawet nasz ukochany syn dostanie swoją pierwszą i będzie to taka nasza tradycja. Być może, za kilkanaście lat usiądzie w fotelu, otworzy pudło w którym będą one przechowywane, zacznie czytać i zrozumie bardziej to, jak wygląda rodzicielstwo oraz milość jaką mu oferowaliśmy i daliśmy przez te wszystkie minione lata. 
Nasi sasiedzi są w równym stopniu tradycjonalistami i codziennie w "skrzynce" znajdujemy nową kartkę od poszczególnych rodzin. Piotrek powiedział wczoraj, że takich rzeczy nie wolno  lekceważyć  więc będę musiała się wybrać po następną partię "pocztówek", tylko mam problem, bo nie wiem ile ich kupic.
Co do mojej osoby, prawie nigdy nie dostawałam w prezencie rzeczy, które by mi się przydały. Jestem osobą praktyczną i z ogromną radoscia przyjęłabym do siebie: Piżamy, ciapy, skarpety (kolory pastelowe, najlepiej z postaciami z Disneya), kubki (również im bardziej dziecinny i słitaśny tym lepiej), orchidee (każda ilość, uwielbiam te kwiaty), Oczywiście jak na kobietę przystało, nie pogardzilabym biżuteria (im prostsza tym lepiej), bilety na musical (marzenie),  słodycze out (odchudzam się) i obowiązkowo kartka (zawsze jej szukam). Widzicie jaką jestem prostą kobietą? Mój umysł w pewnych obszarach zatrzymał sie na okresie dziecięcym, dlatego tak bardzo lubię gadżety związane z bajkami (tylko nie świnka Pepa, błagam!). Pomimo tak małych wymagań, mój darling wogóle w siebie nie wierzy i moje prezenty wybieramy wspólnie. Nie mogę tylko zrozumieć czemu ma tak mało wiary, skoro kilka ładnych razy dał przykład tego, że potrafi wstrzelić się w mój gust. Pierścionek zaręczynowy (mega niespodzianka i wzruszający moment), zegarek, który dał mi po porodzie (najważniejszy był dla mnie efekt zaskoczenia, a sam prezent również się przydaje), pierwszy podarunek, czyli obraz M.M i wiele innych. Uwielbiam niespodzianki!
 Jak jest z tym u was? Kupujecie prezenty przemyślane? Czy może byle co, żeby tylko szybciej? Piszecie kartki, listy?



1 komentarz:

  1. Przezenty owszem, ale takie duperelki plus slodycnze, male upominki. A z kartkami u mnie tez jest tradycja na kazde swieta :) Uwielbiam przyklejac jakies gwiazdki, swiecidelka na kartke, mama wypelnia, a ja ide wysylac. :)

    OdpowiedzUsuń

Prosze o pozostawienie opinii:)