sobota, 5 października 2013

Skąd się biorą dzieci?

Piotruś, 4 lata: Dzieci biorą się z gadania. Kiedyś mama mówiła do taty: Ty nie gadaj tyle, tylko uważaj, bo z tego gadania będą dzieci. Ale tata chyba tak specjalnie się zagadał, bo na urodziny dostałem braciszka zamiast pieska.


Ola, 5 lat: Dzieci dostaje się za karę. Jak byłam na wakacjach u cioci, to ciocia mówiła do wujka: Lepiej bądź dziś grzeczny, chyba, że chcesz mieć drugie dziecko. Wujek potem był cały dzień na grzybach.

Justynka, lat 5: Dzieci się klonuje. Trzeba iść do parku na spacer, nazbierać tych motylków do przyklejania do nosa, wydłubać ziarenka i połknąć. I te klony potem rosną w brzuchu u mamy. U taty nie, bo tata nie ma czasu na spacery

No właśnie skad się biorą właściwie dzieci?
Według staropolskich porzekadeł, dzieci biorą się z kapusty, bądź przynosi je bocian. Ale czy jest tak w rzeczywistości?
-CO to jest zapłodnienie(klik)

 Wiemy już więc, co to jest zapłodnienie. A moze macie ochotę zobaczyć jak ono wygląda?


Ten fascynujący film, przybliżył wam prawdziwą wersję zapłodnienia, oraz rozwoju dziecka w łonie matki. Mam nadzieję, ze od poczatku wiedzieliście, ze dokładnie tak to wygląda ( ja nie wiedziałam:P), oraz, że nikogo nie zaszokowałam tym filmem. 
Wydaje mi się również, ze nie trzeba wam opisywać, jak się odbywa stosunek płciowy, który może doprowadzić do zapłodnienia.
Dla nas doroslych, są to sprawy oczywiste. Ale jak jest dla dzieci? Część cytatów z takim ciekawym patrzeniem na zapłodnienie przez młode osobniki, napisalam wam na początku. Teraz pora na następną dawkę śmiechu.

 Krzyś, 6 lat: Ale z pana dzieciak! Dzieci biorą się z brzucha mamy. A w brzuchu mamy są różne składniki. Komórki, ale nie takie do rozmawiania...
  
 Mareczek, lat 6: Słyszałem, że dzieci się rodzą z plemników. Plemniki to takie ziarenka, które trzeba zasiać, a potem się czeka dziewięć miesięcy. Trzeba najpierw wstrzyknąć do pupy, najlepiej u lekarza.


 Jaś, 6 lat: Na dziecko trzeba się zapisać do szpitala. Najpierw do szpitala idzie mama, a potem tata idzie z kwiatami. Tata musi mamę wypisać ze szpitala i wtedy, razem z mamą, dostaje od szpitala dziecko. A kwiaty zostają w szpitalu.


 W życiu większości z was, przyjdzie, bądź już nastąpił taki dzień, kiedy wasze dziecko podejdzie i zada to pytanie: Mamo/tato, skąd się biorą dzieci?  I co wtedy?


Chyba jednak lepsza jest wersja z bocianem. Ale tak całkowicie na poważnie, jak byscie wytłumaczyli powiedzmy 4-ro letniemu dziecku skąd się wziął? Przypomnijcie sobie, jak wam to tłumaczyli wasi rodzice. A może nikt z wami na te tematy nie rozmawiał, wszystkiego dowiedzieliście się z podwórka? Tak to zazwyczaj niestety wygląda. Rodzice wstydzą się takich pytań. Nie potrafią wymyślić nic mądrego, boją się zbyt wcześnie  rozbudzić seksualnie dziecko. Ale to nie jest dobra postawa, a już na pewno w żadnym wypadku prawdziwe odpowiedzi, nie pobudzą naszych dzieci do seksualnych działań.
Ja sama odpowiedziałam sobie na to pytanie (przynajmniej tak pamiętam). W domu była niebieska książeczka z rysunkami, a w niej wytłumaczone, czarno na białym jak dochodzi do zapłodnienia u roślin, zwierząt i ludzi. Nawet przekroje stosunku płciowego były. W ten sposób, doszłam do sedna:jest miłość, jajeczko, plemnik, a w konsekwencji dziecko. Po co  oszukiwać i od początku, powodować w małym człowieczku braku zaufania do własnych rodziców. On i tak się dowie prawdy. Zapewne połączonej ze stekiem bzdur, które dzieci powtarzają i przekręcają.

Sonia, lat 5: A na podwórku mówili, że dzieci biorą się z seksu. Pan i pani idą na spacer, biorą sie za ręce, patrzą, potem dają sobie buzi. I to jest seks. A jak ten seks robi mama i tata, to potem jest dziecko.

Kasia, lat 6: Coś ty, to nie żaden seks, seks jest na golasa i z seksu nie ma dzieci. Mama i tata muszą być w ubraniu, to mogą się całować i wtedy jest miłość. I z tej miłości biorą się dzieci.


Potem ,kiedy z dziecka wyrasta młody człowiek, sprawa staje się poważniejsza. Wiadomo, ze każdy z nas miał w życiu taki okres, podczas którego, zbyt intensywnie interesowął się sferą seksualną swoją oraz innych rówieśników. Nam miała w tym pomóc edukacja seksualna, podczas której puszczano nam niezbyt użyteczne filmiki,a  pan od przyrody, tłumaczył czym różni się chłopiec od dziewczyny i dlaczego warto być asertywnym. Do dziś pamiętam śmiechy podczas otwierania ,,zakazanych stron" w książce do nauki. Ale pomimo głupiego podejścia młodzieży, te lekcje są potrzebne. Dlaczego? A właśnie dlatego, ze w zbyt wielu domach seks traktuje się jak temat tabu, a potem nie doedukowana dziewczyna, badź chłopak przychodzi do domu z nie zbyt ciekawa informacją dla rodziców. Albo zamiast pójść i porozmawiać z najbliższymi o swoich ,,dorosłych" problemach, wypisuje głupoty na forum, pytając się obcych osób, czy podczas pocałunku mogło dojść do zapłodnienia.
Anyway, ja swoje dziecko będę wychowywała świadomie i bez oszukiwania (oczywiście odpowiednie informacje, odpowiednio dobrane do wieku). Mam nadzieję, ze i wy podejmiecie taką decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)