wtorek, 21 maja 2013

Mała refleksja na temat życia w UK.





Nie znam się na hip- hopie, nie wiem czy ten jest dobry ale wiem jedno, ten tekst mówi wszystko o czym chcielibyście wiedzieć. Warto wsłuchać się w te słowa. Oczywiste jest to, że ktos kto tu mieszka zrozumie to lepiej ale mam nadzieje, że naszym rodakom też pozwoli inaczej spojrzeć na życie tutaj. 
W Polsce mamy wybór, poznajemy mnóstwo ludzi i mozemy sobie wybrać z kim chcemy sie zadawać , a z kim nie. Z kim chcemy pójść na piwo, mieszkać, spotykać się i spędzać wolny czas. Tutaj tego wyboru nie mamy. "Polak dla Polaka chujem", niestety tak własnie tutaj jest. Idziesz do roboty, trafia Ci się szef  zmiany który jest Polakiem, wyzywa Cię od debili drąc sie na pół hali, tak, zeby wszyscy słyszeli. Idziesz do polskiego sklepu, przynosisz do domu żywność, patrzysz na termin ważności: Ups, 2 dni po terminie. Czasami nawet miesiąc. A kto Ci to sprzedaje? Twoi rodacy. No ale nie możesz mieć pretensji, bo przecież było na dziale: Wyprzedaż. Chcesz sobie znaleźć przyjaciela? To nie ten świat. Szansa jedna na sto, ze poznasz kogos normalnego, komu będziesz mógł zaufać. Chyba, że najpierw zaufasz, a potem wrócisz do pustego domu,  bo dziwnym trafem, po spotkaniu bratniej duszy, ktoś Ci okradł mieszkanie. Mozna też tak: wracasz po ciężkiej harówie w fabryce do domu, chcesz odpoczac jak człowiek, pospać, zjeść. wchodzisz do domu: Kurwa co tu sie stało! pół kuchni spalone, bo Twój sublokator gotował po pijaku. Myślicie, ze to są bajeczki wyssane z palca? Każdy z tych przykładów jest prawdziwy, słyszany od znajomych bądź przeżyty na własnej skórze.Poznałam tylko kilka osób z którymi chętnie się spotykam. Ale to właśnie tych prawdziwych przyjaciół najbardziej brak. Tutaj nie ma wyboru, trzeba brać to co jest, inaczej samotność nas dobije. Brak rodziny, kogoś do pogadania, brak perspektyw. Kasa dużo rekompensuje ale nie wszystko. Wiecie jak mi przykro, kiedy na facebooku czytam opisy znajomych na temat: Wyjazdów nad jezioro, koncertów, spotkań z przyjaciółmi, czy zjazdów rodzinnych? Cholernie tego wszytskiego brak. Nawet nie moge pojechać nad głupie jezioro się pokąpać. Dlaczego? Raz, że jest niewiele kąpielisk, a ja i tak o zadnym nie słyszałam, a dwa, że mamy koniec maja, a na dworze pochmurno, zero słońca i 12 stopni, tak ma byc jeszcze przez tydzień. A za tydzień  pewnie się okaze, że będzie tak przez następny tydzień i tak w kółko.
Teks mówi też o kobietach które tutaj częsciej klęczą na kolanach. Haha, jakie to wszytsko prawdziwe. Wiecie ile juz poznałam przykładów rodzin, które rozstały się w UK? Albo żyją na odległość i pewnie już nigdy ich życie nie będzie takie samo? Kiedys w pracy, stojąc w kolejce do odprawy, słyszałam jak pracownicy rozmawiali na temat jakiejś Polki, która w Kraju zostawiła męża i dziecko, przyjechała tutaj znalazła sobie nowego przydupasa i puszcza sie na prawo i lewo. Ta historia nie była tak szokująca, jak fakt, że ktoś bezczelnie na ten temat rozmawiał przy stu innych osobach. Połowa z tych osób znała ta kobiete. Ostatnio też w polskiej gazecie czytałam opowiadanie o facecie który poszedł na impreze, upił się, wylądował w łóżku z jakąś tam Grażyną, a na drugi dzien zobaczył, że żona z Polski dzwoniła. Do jakich doszedł wniosków?J a tu ciężko zapie... na nią i te cholerne bachory, ona tam żyje jak wielka dama. A co? Mi też się coś od życia należy. Niestety tak własnie wygląda większosć zwiazków na odległość. Jedna strona haruje na budowę domu a druga zapomina po co to wszytsko. Przykra rzeczywistość. Nie tylko angielska. Kilka dni temu na tvn-ie dziennikarz przeprowadzał wywiad przed lotniskiem z młodą kobietą, która postanowiła rzucić wszystko i wyruszyć na podbój Londynu. Powody, jak najbardziej zmuszające do wyjazdu: Praca za 6 zł, utrzymanie siebie, stancji za 1200 zł. No i oczywiście niespełnione aspiracje. Dziewczyna bez znajomości języka( Przynajmniej biegłej), bez kontaktów, oraz jakiejkolwiek pomocy czekającej w UK, postanowiła wyjechać. jak dla mnie heroizm. Tym bardziej, że liczy na to, że po roku pracy w barze, pozna perfekt język i znajdzie prace w BBC. Wszystko jest możliwe ale chyba troszke przeceniła opowiadania swoich rodaków. Tutaj tez jest coraz większe bezrobocie, coraz więcej emigrantów i coraz więcej wydatków. 
Dużo można by pisać o egzystencji , naszych rodakach oraz podawać przykładów z życia wziętych. Ale wszystko co was interesuje opowie ten utwór. Pozdrowienia z zimnych wysp:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)